Rodzine zamęczam smsami od samego początku. Raczej to mmsy, albo iMessage, dzieląc się z nią każdym małym sukcesem lotniczym.
…i wow… większość a Nich- mniej lub bardziej aktywnie – mi w tym kibicuje.
Przemek, mój szwagier też. Jego reakcja -jak odebrałem licencje – stanowiła „to gdzie i kiedy lecimy?”
Oki. Zapisane. Zapamiętane.
Gdy się przedwczoraj okazało, że poza lotem z Tripple „P” mam czas na jeszcze jeden lot – od razu zadzwoniłem do Przema.
Tu sytuacja potoczyła się szybko i błyskawicznie. Szemek był na lotnisku na 8.00 rano, a lot – przebieg, ustalić mi było łatwo. 🙂
Na początek miało być Boszkowo, gdzie moja Żona, siostra Przemka z naszymi dziećmi na „wakacjach” jest – Justa – jesteś niezwyciężona! ♥️😍👍👌💪
Więc Boszkowo, pętla nad jeziorem, potem miał być niski przelot na EPZG, do Świebodzina, dalej spowrotem do Zbąszynia skąd rodzice mojej Żony i Szwagra pochodzą, i prze Kąkolewo na Poznań.
Wyszło inaczej, bo EPZG wprawdzie nieaktywne, ale jak wyszło z Poznań Informacja na 7.30 UTC odbyć ma się start samolotu odrzutowego – nie bardzo to jeszcze wszystko ogarniam – jak że nie aktywne, a będzie start – ale oki.
Czasowo to wypadało tak, że byśmy się z tym statkiem zgrywali. Walić niski przelot – dajemy nad Zbąszyń i do Jezusa – którego dziś już widziałem.
Z ciekawych rzeczy, start z Tripple P odbył się o 6.30 z temperaturą zewnętrzną 18 stopni, a o 8.30 startowałem z moim 10 kg lżejszym Szwagrem przy temperaturze ATIS 28 stopni. Rotacje wykonałem gdzieś za minięciem 47 knots, wiatr – cisza – (46 knts do rotacji wg POH) i …się odkleić nie mogłem.
To kolejne doświadczenie. Widać je na filmie, a Tomek, mój pierwszy instruktor doradził mi bardziej rozpędzić samolot, ewentualnie klapy delikatnie zmniejszyć – jak mam długi pas – żeby właściwie wykonać rotacje w takich temperaturach. Tomek – dziękuję!
Tu przelot z Przemkiem 🙂